Największe fakty treningu siłowego vol. 2


Mit szósty: wyciskać można tylko z mostkiem!

Fakt szósty: wyciskać można nie tylko z mostkiem!






Sam Wegiera przyznaje przyznaje się do treningu dzielonego, to po pierwsze. Po drugie- mimo swojej siły nie wygląda jak Schwarzenneger. Po trzecie- w wyciskaniu prowadzi łokcie szeroko, co umożliwia mu naciąganie piersiowych większych i przejście do fazy koncentrycznej z "efektem sprężyny". (Nie ma obecnie w treści mitu szóstego nic o flarowaniu, ale kiedyś była tu wstawka o wąskim prowadzeniu łokci, gdyż szerokie nie działało kojąco na stawy ).

Mostek tak, chociaż nie utożsamiajmy wyciskania leżąc trójbojowego, gidze pracuje się nogami i plecami, od wyciskania kulturystycznego, gdzie stosuje się dużo mniejsze ciężary, gdyż
1)nie ma dźwigni nogami
2)stosuje się wyższe zakresy.
3)często robi się bez docisku i odpoczynku na pełni wyprostowanych/zblokowanych stawach (na treningu piersiowych nie trzeba ćwiczyć tricepsa)
4)W innym tempie- nie 10X lub 12X, tylko np 301, co radykalnie zmienia ćwiczenie

co powoduje machanie "śmiesznym", ale jednocześnie niegroźnym ciężarem.

Mostek nie zawsze i nie wszędzie jest konieczny: sam Wegiera robi "kontuzjogenne" rozpiętki i wyciskania na skosie dodatnim, w którym nie idzie uniknąć zaangażowania barków i mostek tu nie zabezpieczy przed niczym. Przed kontuzjami uchroni nas odpowiednie wzmocnienie antagonistów, czyli np wiosłowania z ciężarem większym, niż w Wl (chociaż rzadko kto ro robi), oraz wzmacnianie agonistów w postaci mniejszych zaangażowanych mięśni, czyli ćwiczenie stożków rotatorów, manipulatorów łopatek itp itd.

Mit siódmy: treningiem na niskiej liczbie powtórzeń (na siłę) zbudujesz masę mięśniową.

Fakt siódmy: treningiem na zakresach powyżej 90 % nie zbudujesz masy mięśniowej.

Niestety górny 1 procent 1 procenta najlepszych zawodników na świecie, ćwiczących od dzieciństwa, będących na bombie od okresu dojrzewania nie jest reprezentatywny dla świata sportu: wystarczy przejść się do dowolnej sekcji dwu czy trójboju i zobaczyć zawodników. Większość osiedlowych pakerów potrafi wyglądać lepiej, mimo, że dźwiga kilkukrotnie mniejsze ciężary. Czemu? Gdyż dla siłaczy ważna jest siła (wydajność układu nerwowego), a nie masa mięśniowa czy docięcie. O proporcjonalności czy symetrii nie ma co nawet mówić. Cóż można powiedzieć oprócz tego, że najsilniejsze włókna szybkokurczliwe nie są podatne na hipertrofię, a zawodnicy stosują periodyzację, to jest oddzielają od siebie okresy budowania siły, umiejętności technicznych i budowania masy? Wygląd jest efektem całości treningu, a nie okresu przygotowawczego.

Kumulatywny TUT, czyli pomysł 10 serii docelowych na ciężarze rzędu 90-95% jest wykonalny tylko na papierze. Po pierwsze rozwaliło by to układ nerwowy, po drugie niemożliwe jest 10 teoretycznych maksów. Do tego warto wspomnieć, że najsilniejsze włókna szybkokurczliwe nie są podatne na hipertrofię i stosowanie metody ciężkoatletycznej ( 6 serii razy 1 powtórzenie) umożliwia dwuboistom trenowanie wyłącznie układu nerwowego, bez ryzyka hipertrofii mogące skończyć się zmianą kategorii wagowej. Dwuboiści wyższych kategorii wagowych mają muskulaturę, bo nie ćwiczą samego dwuboju, tylko wykonują ćwiczenia "metodą body building"
(cytat z Kruszewskiego ), czyli tak strasznym, niefunkcjonalnym zakresem 8-30 powtórzeń, w metodzie split. (hipertrofia sarkoplazmatyczna nie zachodzi bez miofibralnej, a duże mięśnie mogą dźwigać dużo: patrz fakt 11).

Tu są zdjęcia siłaczy, nie wyglądających jak Svend Karlsen (który przed strongmanem uprawiał bb nota bene)
































Mit ósmy: Metody odchudzania z kolorowej prasy to głupoty

Fakt ósmy: W każdym micie jest ziarnko prawdy.

Zacznijmy od faktów i odróżnijmy rzeźbę od redukcji. Zrzucenie oponki zawsze jest dobrym pomysłem, ze względu na poprawę wrażliwości insulinowej i dziesiątki innych hormonalnych czynników. Odchudzanie- tak. Przechodzenie na "rzeźbę" sensu stricto- nie

Dodajmy do tego, że nie ma czegoś takiego jak "ogólna pula" glikogenu mięśniowego, tak jak to ma miejsce w przypadku glikogenu wątrobowego. Glikogen w mięśniach pod wpływem fosforylazy (a) ulega przekształceniu w glukozo-1-fosforan, który jest nieprzepuszczalny przez błony komórkowe mięśni, czyli produkt glikogenolizy może być spożytkowany tylko w obrębie danego mięśnia. Trening bicepsa wpłynie więc minimalnie na zasoby glikogenu w nogach i vice versa. Można więc obrać dwie strategie:

Trening całościowy na dużych ciężarach zapewniając mały tonaż, pozwala paradoksalnie oszczędzić zasoby glikogenu. (Porównajmy siady 15 x 100 kg= 1500 kg w serii i siady 150 x 3= 450 kg w serii), czyli istnieje mniejsza szansa rozbijana tkanki mięśniowej na aminokwasy (neo)glukogenne, które zresztą zabezpieczają malutki procent energetyki pracy. Palenie mięśni jest zresztą zjawiskiem marginalnym. Można też pójść w drugą stronę, jeśli nie obcięło się węgli bardzo mocno, i starać się do reszty wypłukać zasoby glikogenu z danej partii mięśniowej poprzez intensyfikację metod dążącą do powstawania kwasu mlekowego, to jest trening dzielony i stosowanie na nim serii łączonych, dropsetów, mds i ćwiczeń targetujących daną partię/grupę mięśniową

Jak wygląda sprawa kalorii? Tu jest kolejny "podmit"
„Da się równocześnie zwiększać masę ciała i redukować tłuszcz”

Niestety jest to prawda i nagminnie dzieje się to w przypadku początkujących. Body recompostion jest teoretycznie nawet proste. Kcal w okolicach zera, dopięta dieta, jedzenie większości makroskładników po treningu, intensywne treningi, mądre aero i interwały. I/lub bomba ;)

Tu warto dodać, że kcal nie jest równa kcal. Warto tu się przyjrzeć parametrowi sddp, czyli różnice między kaloriami "brutto" (obliczanymi w piecach do spalania) i "netto" czyli temu, co robi z nimi układ biochemiczny, a nie fizyczny. Każdy ma chyba z tyłu głowy przykład diety kapuścianej, która bazuje na fakcie, iż pewne produkty spożywcze dostarczają mniej energii, niż potrzebne jest do ich przetrawienia. Można przyjąć na potrzeby eksperymentu mentalnego (nie trzymając się tych liczb!), że zjedzenie w przetworzonej żywności (pizza, biały chleb) 2000 kcal równe jest zjedzeniu w nieprzetworzonej (brązowy ryż, warzywa, zdrowe tłuszcze) 3000 kcal. Dlatego często samo "wyczyszczenie miski" daje poprawę wyglądu; kcal spożywamy teoretycznie tyle samo, ale zmuszamy organizm do większego wydatku energetycznego związanego z trawieniem i wykorzystywaniem składników energetycznych. Nie oznacza to też, że wystarczy jeść zdrowe produkty, żeby się wyciąć- pozbywanie się nadmiaru tłuszczu zawsze sprowadzi się do minimalnego choćby deficytu kalorycznego. Wykonywanie interwałów na plusie kalorycznym skończy się odkładaniem tłuszczu. Spożywanie 100 kcal mnie, niż wynosi nasz dzienny bilnas nawet i bez ruchu skończy się pozbywaniem zasobów tkanki tłuszczowej. (oczywiście nikt nikomu nie zaleca porzucenia aktywności fizycznej! raczej dokładnie na odwrót).


Mit dziesiąty: A6W to gówno + brzuch zbudują Ci wielostawy.

Fakt dziesiąty: A6W to gówno

Kaloryfer to sprawa niskiego poziomu tkanki tłuszczowej- wystarczy mieć mało tłuszczu, żeby widoczne były kostki. Prawda. Brzucha jednak nie zbudują same wielostawy; dużo skuteczniejsze jest targetowanie mięśni pasa brzuszno-lędźwiowego, tak jak wyciskacze ćwiczą przedramiona, a dwuboiści robią dzień-dobry. Brzuch najlepiej buduje się dobijając go po wielostawach izolacjami: unoszenia nóg w zwisie na drążku, russian twisty, allahy, skłony boczne, ławka rzymska.

Oczywistym jest, że mięśnie brzucha pracują przy bieganiu, sw i innych ćwiczeniach, dlatego przeciążanie ich codziennym treningiem odbije się negatywnie na innych aktywnościach. Z drugiej strony, tak jak zostało to powiedziane, owe aktywności są niewystarczającym impulsem do rozbudowy mięśni brzucha. Dlatego rozwiązaniem optymalnym jest ćwiczenie brzucha na sesji siłowej 2-3 razy w tygodniu, chociaż są sensowne rozpiski gdzie robi się go tylko raz w tygodniu. (Jednak moim zdaniem ze względu na szybszą regenerację 2-3 treningi w małej objętości są rozwiązaniem dalece rozsądniejszym).

Absy i inne wynalazki dobre są dla ludzi, którzy nic nie robią poza siedzeniem na czterech literach i dla których nie straszne jest niedorozwinięcie antagonistów mięśni brzucha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Suplementacja w trakcie treningu?

Posiłki przed – i potreningowe nikogo nie dziwią, jednak niedawno pojawił się także nowy trend. Jest nim picie napoju izotonicznego w trakc...