Witam. W dzisiejszym artykule zajmę się
kwestią odżywiania wieczorową porą. O której godzinie powinniśmy
spożyć ostatni posiłek, aby nie niweczyć swoich trudów treningowych
dążąc do poprawy wyglądu naszego ciała?
Temat jest dość skomplikowany ponieważ
wśród społeczeństwa panuje cała masa błędnych poglądów na ten temat. Nie
tylko utrudniają one nam życie, ale i działają na naszą niekorzyść.
Jakie teorie są więc prawdziwe, a które zwykłym zabobonem?
Oto dwie najbardziej popularne teorie, które są powszechnie promowane w kolorowej prasie i internecie:
1) Nie powinniśmy jeść po godzinie
18 (szczególnie węglowodanów), ponieważ po tej godzinie organizm
spowalnia metabolizm (przemianę materii) i wszystko zostanie odłożone w
postaci niechcianej tkanki tłuszczowej.
2) Będąc na diecie redukcyjnej,
ostatni posiłek powinniśmy zjeść na 3-4h przed snem. Teoria ta mówi, że
powinien to być posiłek białkowy, ponieważ zjedzone na wieczór
węglowodany odłożą się nam się w postaci tkanki tłuszczowej.
Wielokrotnie spotykam się z tym, że na
tych dwóch teoriach opiera się dietą redukcyjna większości Polaków.
Wynika z nich, że jedząc w godzinach późnowieczornych (np. w godz.22-24)
strzelamy sobie w kolano. Jaka jest prawda? Czy powinniśmy się
przejmować porą spożywanych posiłków? Czy nie jedzenie na noc, lub
wieczorne unikanie węglowodanów ma swoje racjonalne przełożenie na
redukcję tkanki tłuszczowej?
Omawiana w tym artykule kwesta została
swego czasu dokładnie przebadana przez dr Layne Nortona. Dla
niezorientowanych Layne Norton to jeden z największych światowych
autorytetów w dziedzinie treningu i dietetyki. Jakie wyciągnął wnioski?
Norton określił ideę ograniczania
jedzenia wieczorową porą, w celu przyśpieszenia redukcji tkanki
tłuszczowej, jako delikatnie rzecz ujmując bzdurę.
Opinia na temat tego, jakoby wieczorem
organizm spowalniał metabolizm, przez co miał większą tendencje do
odkładania tkanki tłuszczowej, została zrównana z ziemią. Norton
stwierdził, że to nieprawda. Zauważa, że faktycznie w czasie snu nie
jesteśmy tak aktywni jak podczas np. treningu, ale czy leżenie w łóżku
aż tak bardzo się różni się pod względem wydatkowania energetycznego od
siedzenia przez 8 godzin przy biurku w pracy? Aby nie być gołosłownym
należało sprawdzić czy tempo metabolizmu (przemiany materii) faktycznie
spada podczas snu?
Wyniki okazały się zdumiewające.
Wykazano, że w pierwszej połowie snu metabolizm co prawda spowalnia,
jednak w drugiej połowie mocno przyśpiesza co ma związek z tak zwaną
fazą REM (sen paradoksalny). Po przeanalizowaniu i zsumowaniu wyników
obu faz wyciągnięto wniosek, że metabolizm w czasie snu jest nieco
szybszy niż w czasie dnia. Co więcej, w omawianym badaniu zauważono taką
korelację, iż wśród osób ćwiczących tempo przemiany materii podczas snu
jest większe niż u osób nieaktywnych [„Metabolic rate and fuel
utilization during sleep assessed by whole-body indirect calorimetry”
2009].
Przechodząc jednak do sedna. Czy jest
jakaś różnica między jedzeniem posiłków na noc (przede wszystkim
węglowodanów), a ich kilkugodzinnym odstawieniem przed pójściem spać? W
jednym z badań opublikowanych w „Journal of Obesity” naukowcy podzielili
78 badanych na dwie grupy. W pierwszej grupie (grupa kontrolna) spożyte
w ciągu dnia węglowodany zostały rozłożone po równo na wszystkie
posiłki w ciągu dnia. W drugiej grupie, aż 80% spożytych w ciągu dnia
węglowodanów zostało skonsumowane dopiero w ostatnim posiłku przed snem.
Wyniki okazały się bardzo ciekawe. Grupa przyjmująca węglowodany na noc
odnotowała nie tylko większą utratę tkanki tłuszczowej, niż miało to
miejsce wśród grupy pierwszej, ale również korzystniejsze zmiany
hormonalne (wyższy poziom adiponektyny) i lepszy profil lipidowy
[„Greater weight loss and hormonal changes after 6 months diet with
carbohydrates eaten mostly at dinner” 2011].
Należy sobie teraz zadać pytanie: czy
przedstawione badania robią jakąkolwiek rewolucje? Czy to oznacza, że
teraz aby utracić tkankę tłuszczową powinniśmy się objadać szczególnie
na noc? Oczywiście, że nie. Badania te jedynie udowadniają, że jedzenie
na noc wcale nie upośledza spalania tkanki tłuszczowej bardziej niż
jedzenie o innych porach dnia. Najważniejsze w tym wszystkim jest nasz
bilans kaloryczny w ciągu całego dnia. Każdy człowiek potrzebuje przyjąć
określoną ilość kalorii każdego dnia, aby utrzymać wagę na aktualnym
poziomie. Jeśli chcemy redukować tkankę tłuszczową powinniśmy skupić się
na redukcji kalorii z poszczególnych posiłków, a nie na redukcji ilości
posiłków (szczególnie wieczornych) samych w sobie. Idea nie jedzenia po
godz. 18 lub nie jedzenia na kilka godzin przed snem, choć na pozór
logiczna nie jest dobrym pomysłem. Załóżmy, że osoba stosująca tą metodę
(nie jedzenia po godz. 18) chodzi spać o godzinie 23, a wstaje o 8
rano. W sumie daje to 14h bez jedzenia. Trudno sobie wyobrazić, aby
osiągnąć wymarzoną sylwetkę, pozbawiając się przez tyle czasu dostępu do
składników odżywczych. Większość osób niejedzących po godzinie 18, co
prawda na początku odnotowuje spadek wagi, ale nie jest to wynikiem
cudownych właściwości tej metody, a zwykłego pozbawiania się pewnej
ilości kalorii, które przed wdrożeniem tej metody w życie były normalnie
dostarczane. Taka osoba na początku chudnie tylko dlatego, że jest na
deficycie kalorycznym (spożywa mniej kalorii, niż wynosi jej
zapotrzebowanie kaloryczne). Długofalowo takie działanie nie odniesie
sukcesu. Co gorsze zwykle doprowadza do spowolnienia przemiany materii,
efektu jojo, a w skrajnych przypadkach do załamania metabolicznego
(chwila, w której mimo ujemnego bilansu kalorycznego waga ciała się nie
zmienia).
Prawda jest taka, że jeśli chcemy
przeprowadzić skuteczną redukcję to możemy zjeść nawet na godzinę przed
snem. Utrata tkanki tłuszczowej będzie możliwa, o ile ilość spożytych
kalorii w ciągu dnia będzie niższa niż ilość kalorii potrzebnych do
utrzymania wagi na aktualnym poziomie. Analogicznie, możemy ostatni
posiłek zjeść nawet o godz. 16, ale jeśli ilość spożytych do tej godziny
kalorii będzie większa niż wynosi nasze zapotrzebowanie kaloryczne to i
tak będziemy tyli.
Oczywiście nie zalecam jedzenia chwilę
przed snem, ale tylko z tego powodu że, może to obciążyć żołądek, a w
konsekwencji spowodować problemy z zaśnięciem. Tylko tyle i aż tyle.
Idealnie byłoby spożyć posiłek na 1,5-2h przed snem bez względu na to, o
której chodzimy spać. Jeśli jesteśmy „nocnymi markami” i chodzimy spać o
godzinie drugiej w nocy, to całkowicie spokojnie, bez wyrzutów sumienia
możemy zjeść ostatni posiłek o północy. Jeśli suma spożytych kalorii w
ciągu dnia wykaże deficyt (zjemy mniejszą ilość kalorii niż wynosi nasze
zapotrzebowanie do utrzymania wagi na aktualnym poziomie) to i tak
będziemy spalać tkankę tłuszczową.
Czas przejść do kolejnej kwestii. Wiemy
już, że wcale nie musimy unikać jedzenia w godzinach późnowieczornych,
ale co z węglowodanami? Czy wieczorne posiłki powinny się składać z
produktów białkowych (Uwaga!: jogurt naturalny to nie jest produkt
stricte białkowy, tylko nabiałowy). Czy węglowodany jedzone na noc
odłożą nam się w postaci tkanki tłuszczowej?
Odpowiedź jest taka sama jak wcześniej.
Wszystko jest zależne od dziennego bilansu kalorycznego. Możemy
przeprowadzić udaną redukcję tkanki tłuszczowej zarówno jedząc
węglowodany na noc, jak i ich nie jedząc. Wszystko zależy od tego jak
rozłożymy węglowodany w poszczególnych posiłkach. Aby to wyjaśnić
posłużę się przykładem. Załóżmy, że mamy osobę będącą na diecie
redukcyjnej (ujemny bilans kaloryczny), spożywającej w ciągu dnia 5
posiłków w których w sumie znajduje się 200g węglowodanów. Osoba ta może
zjeść w każdym z 4 pierwszych posiłków po 50g węglowodanów (4 x 50g =
200g). Wówczas z racji, że wyczerpała swój limit węglowodanów na ten
dzień w piątym ostatnim posiłku węglowodanów już nie spożywa. Piąty
posiłek będzie białkowo-tłuszczowy (np. jajecznica). W innym przypadku
osoba ta może podzielić 200g węglowodanów na 5 posiłków czyli 40g
węglowodanów na posiłek (5 x 40g = 200g). Tak więc węglowodany będą
także w ostatnim posiłku przed snem. Zarówno w pierwszej, jak i w
drugiej metodzie będziemy redukować tkankę tłuszczową, ponieważ ilość
spożytych węglowodanów jest taka sama a ogólny bilans kaloryczny jest na
minusie. Tylko od nas zależy, którą metodę wybierzemy. Jeśli trenujemy w
godzinach porannych lub popołudniowych to możemy tak ustawić dietę, aby
nie jeść węglowodanów w ostatnim posiłku. Jednak jeśli trenujmy w
godzinach późnowieczornych wówczas węglowodany powinny znaleźć się też w
ostatnim posiłku.
Podsumowując: nie ma bezpośredniego
związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy jedzeniem (nawet węglowodanów) w
godzinach późno wieczornych, a tyciem lub brakiem efektów w postaci
redukcji tkanki tłuszczowej, ponieważ najważniejszy jest dzienny, a z
czasem tygodniowy bilans kaloryczny. Ludzie tyją nie od wieczornego
jedzenia, ani od węglowodanów jak wielu mniema, a od nadmiaru
przyjmowanych kalorii.
Idea jedzenia węglowodanów przed snem to
nie jest żadna nowość. W 2008 roku metodę tą stosował z bardzo dobrym
skutkiem bardzo znany dzisiaj (a wtedy jeszcze nie bardzo) kulturysta
Michał Karmowski. Węglowodany zjedzone w ostatnim posiłku mogą (o ile
zrobimy to dobrze) poprawić nasz sen oraz będą miały pozytywny wpływ na
serotoninę, leptynę i melatoninę. Nie jest to jednak artykuł o tej
metodzie, więc aby nie zboczyć z tematu na tym zakończę.
Na zakończenie tego artykułu, chciałbym
zaapelować do Was Drodzy Czytelnicy, abyście odrzucili krążące od lat i
nie mające nic wspólnego z prawdą mity dietetyczne. Zbilansujmy swoją
dietę pod względem kalorycznym i makroskładnikowym (proporcje białek,
węglowodanów i tłuszczy), bazujmy na produktach pełnowartościowych, a
wówczas jedzenie przed snem nie stanie nam na przeszkodzie do
wypracowania życiowej formy i wymarzonej sylwetki.
Autor artykułu jest magistrem Wychowania
Fizycznego, Trenerem Kulturystyki, Master Trenerem i trenerem
personalnym w Condizione Jelenia Góra.
Prosiłbym jakiś odnośnik (najlepiej w języku polskim) lub wytłumaczenie w jaki sposób węglowodany na noc poprawiają jakość snu. Nie twierdzę że tak nie jest, słyszałem opinię od kilku trenerów że węglowodany przed snem pogarszają jakość snu i regenerację :)
OdpowiedzUsuńWitam. Wystarczy się zastanowić jak zwykle czujemy się po zjedzeniu posiłku bogatego w węglowodany. Bardzo często czujemy się ospali i leniwi. Jest to zasługa wzrostu serotoniny w organizmie . Aby być dokładniejszym następuje zwiększenie poziomu tryptofanu, który w mózgu zamienia się na serotoninę. Dlatego też nie zaleca się przed snem przyjmowania aminokwasów BCAA w wolnej formie ponieważ „ kłócą” się one z tryptofanem. Serotonina odpowiedzialna za uczycie spokoju oraz błogości. Jeśli chodzi o regenerację to jak wiadomo, węglowodany odpowiedzialne są za uzupełnienie glikogenu mięśniowego , którego to zapasy po treningu siłowym są mocno uszczuplone. Jeśli te informację nie są wystarczająco przekonujące to polecam zapoznać się z książką Katarzyny Matelli pod tytułem „ Fitness”. Tam ten temat jest rozwinięty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Maciek Gąsiorek
dziękuję, w najbliższym czasie poświęcę się tej lekturze ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twoje artykuły Maciek. Napisane są jasno, rzeczowo, a przede wszystkim zrozumiale dla przeciętnego człowieka.
OdpowiedzUsuńI ja za każdym razem z nich wiele wynoszę :)
Malwina
Dzięki :)
Usuń